Jezus

Jezus

niedziela, 30 kwietnia 2017

Bóg przeprowadził mnie przez piekło komunizmu

Bóg przeprowadził mnie przez piekło komunizmu







Kapitan Wacław Juszko, w wieku 90 lat, żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, a zaraz po wojnie, która 8 maja 1945 roku dla Niego wcale nie skończyła się, lecz trwała dalej – łagiernik w Omsku
 w latach pięćdziesiątych...Od lat mieszkaniec Miasta Gdańska, w bloku, na II piętrze, gdzie zimą musi sam palić w piecu...Gdzie nie zajrzał do niego nigdy Prezydent Miasta Gdańska, bardziej zatroskany 
o fetowanie rocznicy Trybunału Konstytucyjnego
 i gromadzenie mieszkań...Nie zagląda też nikt z MOPS -u, by może zapewnić opiekunkę...Kapitan Wacław Juszko ma dwoje dzieci - córka w Zakonie, a syn – jest w Stanie Duchownym. 
W czterech ścianach swojego skromnego mieszkania jest zupełnie sam. Nie uskarża się, a wręcz przeciwnie – rad jest z powołania swoich Dzieci – do służby Bogu -Kościołowi- Ludziom
i Ojczyźnie. Ma na ścianach ich fotografie i rad jest z każdych odwiedzin...Najbardziej jednak denerwują go wszelkie informacje w wydaniu stacji TVN, POLSAT...Denerwuje go to wszystko, co robi obecnie tzw. totalna opozycja, tj. Donald Tusk, Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru, Mateusz Kijowski...Mówi o nich krótko:
V kolumna do rozbijania Polski - nie wierzy ich ani jednemu słowu i zaraz dopowiada, bo jakże tu można wierzyć Targowicy, którzy do obcych skarżą na swój kraj...Gdyby uważali Polskę za swoją Ojczyznę – nigdy by tego nie robili.



Zaglądam nieraz do kpt. Wacława Juszko. Słucha Radia Maryja i dziękuje Bogu, że jest w Polsce takie radio. Jeszcze niedawno uroczyście klękał do Modlitwy:”Anioł Pański”, ale od kiedy ma  coraz większe kłopoty z kręgosłupem – uczestniczy stojąc przyjmując postawę bardziej wojskową, bardziej jak na apelu...Gdy skończyła się modlitwa Anioł Pański, udało mi się Czcigodnego Nestora namówić na wywiad – z tym spojrzeniem na swoje wartości, na swoją biografię, na swoją postawę – wobec  Boga, Życia, wobec Ludzi, wobec zdarzeń, jakże często dla Niego tak niepomyślnych...



Stanisław J. Zieliński: - PanieKapitanie...
Uroczystą Mszą Św. 
w Kaplicy Królewskiej  w Gdańsku w tym roku w styczniu, święcił Pan jubileusz 90 -lecia swojego żywota w tym ogromnym szczęściu, że tę uroczystość jako niespodziankę zorganizowała Panu Córka, która jest w Zakonie i Syn, który jest w Stanie Kapłańskim. Jakie jest Pana Życiowe Credo, które zawsze pozwalało Panu być na wierzchu, mimo niejednokrotnie tak beznadziejnej sytuacji?



Kpt. Wacław Juszko: - Moje Credo to jest Credo, że od maleńkości, gdy tylko zacząłem patrzeć i rozumieć – zacząłem także wierzyć w Boga. Byłem wyjątkowo zakochany w Krzyżyku...I jeszcze jak do Komunii Św. Książeczkę, to prawie znałem ją na pamięć. Litania Loretańska, Litania do Serca Jezusowego, Litania do Wszystkich Świętych – to znałem na pamięć...

Ojciec Jan i Stryj – obaj wojskowi...zawsze przywozili do domu jakieś wieści...Znam na pamięć całe Nieszpory...Na pamięć pieśń: "Chwalcie Dziatki Niebieskiego Pana"...Ksiądz mi nie dowierzał...


Gdy w piwnicy 
w Grodnie, z rękoma na kolanach...Karcer 7 metrów długości, 3 metry szerokości. Pieniek po lewej stronie. Leżała na nim deska..W jednych majteczkach na tej desce...A wszystko w wodzie po 70 cm. Czekista Orłow...Nie pamiętam, jak długo tam siedziałem...Miska jak psu postawiona przy progu...200 gram chleba...A my szmatką wyciskaliśmy ten chleb, by z niego zrobić kuleczki – paciorki Różańca....Poprosiliśmy czekistę o nitkę niby coś zszyć...Gdyby wiedział na co, nigdy byśmy tej nitki nie dostali.



W Orszy w baraku było nas ponad siedemdziesięciu...Był też batiuszka ...Pop...Był też Sawicki, który bał się prowadzić naszą modlitwę na cały głos, bo za modlitwę był karcer... . Ja jednak modliłem się na głos i za ten głos modlitwy szedłem do karceru... Pamiętam tę ciszę podczas Modlitwy.... Pop pytał, co to znaczy Boże w Trójcy Niepająty...Gdy odpowiedziałem, natychmiast mówił: Panimaju...panimaju...



I było trzech Żydów...Mówili po polsku...Dziwili się, skąd to wszystko znam...Jeden z nich miał wytatuowany Krzyż na plecach...Gdy Niemcy chcieli go rozstrzelać, on mówił, a za co...Przecież jestem katolik... Przecież taki duży Krzyż noszę na plecach... . Tak mówił...

-S.J.Z.: - A ten wiersz: Kto Ty jesteś Polak mały..



  • W.J.: - Oczywiście, że pamiętam... I ile razy go mówiłem...
  • S.J.Z: - A jak to stało się, że został Pan  aresztowany...
  • W.J. : - Wystarczyło powiedzieć, że krowa z kołchozu ma krzywy ogon.... I już byłeś wrogiem ludu...I już napisano kilka paragrafów...Sądził Wojenny Trybunał... .
    W składzie sądu: trzech siedziało...dwóch Rosjan i jeden Żyd, ale to ów Żyd dawał te wyroki...Sądzili w piwnicy, w półmroku, przy jednej żarówce. Sąd siedział za zwykłym gołym stołem... .
    Sądzeni stali w asyście dwunastu automatczyków, nad którymi pieczę trzymał dowódca z pistoletem gotowym do strzału..Po lewej stronie na stole leżał plik papierów... Cokolwiek chciałeś powiedzieć, padała odpowiedź, że wszystko należało mówić na śledztwie, a teraz już za późno, a więc nie nada!!!...A śledczy chcąc wykazać się, to pisał, co ślina na język przyniosła.... Gdy kontrrewolucji nie było – to trzeba było ją stworzyć. Śledczy Garizowski mówił, że dostanę 7 lat i pojadę do Mińska, gdzie zrobią ze mnie traktorzystę...A na rozprawie, na tym nibym sądzie -  był zupełnie inny i każdemu dawał 25 lat...Pytam za co....
    Kraj Autajski nad rzeką Kisą czekał na niewolnika...
    A co do ich sądu, to nie była to nawet parodia..., a na kabaret – to za smutne, bo tu zapadały wyroki za nic, bez możliwości obrony... To było to oblicze bolszewizmu, zwanego komunizmem, gdzie człowiek nawet w obliczu sądu nie miał prawa zabrania głosu..Żyd dawał wyroki lekko. Nawet

     z uśmiechem. Z kpiną...Ale na te moje słowa: sądzicie dając jak najwięcej, wywozicie jak najdalej, karmcie jak najlepiej – aż podniósł się z siedzenia...
    Aż nie dowierzał, co ode mnie słyszy... Wąsy jak oficer carski, ale ponad wąsy wystawały także nasrożone pagony... leutnanta...



S.J.Z.: Czy czuje się Pan zwycięzcą...



W.J.: - Oczywiście, że czuję się zwycięzcą. Bóg przeprowadził mnie przez piekło bolszewickie i nie pozwolił mi w tym piekle upaść i pozostać...Pozwolił mi wrócić do Polski 
i powołał dwójkę moich Dzieci do Stanu Duchownego, co daje mi ogromną radość...



Gdy jednak wspomnę tamten czas, gdy mówiłem im na sądzie: Wy sądzicie po bolsze, wieziecie po dalsze , karmijcie po łuczsze... Żołnierz AK, przebywający razem ze mną w więziennym baraku, mówił mi : co powiesz im na sądzie, to i tak nie ma to nawet najmniejszego znaczenia, albowiem – i tak dostaniesz 25 lat...



S.J. Z.: - Panie Kapitanie, Czcigodny Nestorze Polskich Żołnierzy Wyklętych, Niezawodny Świadku Historii - serdecznie, serdecznie
dziękuję za rozmowę.  

Ilustracje
Z Albumu kpt. Wacława Juszko
Archiwum Internetowe
Stanisław J. Zieliński
 








piątek, 21 kwietnia 2017

Było to pewnego razu Na Łące


Było to pewnego razu 
Na Łące 

 




Na łące...


Irenie Zdrojewskiej
Gorliwej Ambasadorce 
Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej
w miejscowości
Obory
I Chere Peper
i Całemu Światu 
Serdecznych Przyjaciół


A trawa była już

I ciepła

I wysoka

Dwie urocze

Żabusie

Postanowiły dać

Wszystkim Motylom

I Pszczołom

Nadzwyczajny Recital


I jednocześnie

Nadzwyczajny

Koncert

A i też była

I sesja Fotograficzna

I są zdjęcia takie

Że ho ho

Że do dziś podziwiać

Te fotografie

A i recital

A i koncert

Zatrzymała 
W swoich uszach

Nawet i elitarna

Społeczność

Całej łąki

I w tym podziwie

Gdzieś w ogrodach

Sanktuarium

Matki Bożej Bolesnej
Której Święta  Postać
Jakże wyprofilowana jest
Pod mistrzowskim 
Rzeźbiarskim 
Dłutem



 I trwa w tym

Zastygłym podziwie

Do dzisiaj



A i kreacje zostały

W pamięci


Że smak

Że szok

Że szpan

Że styl

I wzdycha do koncertu

I do pokazu Mody

Cała Łąka



I chóralnie powtarza jednocześnie

Warto

Warto

Nawet całe lata czekać

By na takim koncercie



By na takim 
Koncercie Recitalu

Jeszcze raz

Jeszcze raz

Kiedyś być



Czekać i wierzyć

Że taki występ

Jeszcze kiedyś

Będzie

Po prostu

Naprawdę

Warto



A i wszystkie żabki

Ocierają łezki

Na samo wspomnienie

I tylko mówią

Same do siebie

Jakże to wszystko

Było jakże cudne

I szkoda

Wielka szkoda

Że to Wspomnienie

Jest już takie

Dalekie

Bo i jedna i druga

Żabusia


Każda w swoim dziele

Była jakże dobra

Jakże

Niezawodna

I wyciągając z wody

Tylko co

Zanurzone dłonie

Czekają

Cierpliwie czekają

Aż otuli je słońce

Ażeby w słońcu

Do samej woli

Mogły je ogrzać



I chórem niesie się

To wołanie

Przez całą Wiosnę


Przez całe lato

Wierzyć i Czekać

Że taki występ

Jeszcze kiedyś będzie

Po prostu

Naprawdę

Warto



Albowiem dzięki

Wierze

Wszystko może się

Zdarzyć
A zatem że będzie 
Jeszcze niejeden
Dla tych Najmniejszych
Na tym świecie
Koncert
Na Łące



Tym bardziej

Gdy i na Wiarę

I na Czekanie

Jakże wrażliwe są

Obie Żabusie















 





Ilustracje
Z Albumu Ireny Zdrojewskiej
Archiwum Internetowe
Stanisław J. Zieliński

Tekst


Stanisław J. Zieliński

22.04.2017