Jezus

Jezus

poniedziałek, 21 czerwca 2021

Tak zwyczajnie zaprosiłaś mnie do domu

Wprost do Pana
Tak zwyczajnie
Zaprosiłaś mnie
Do domu




Tak Zwyczajnie
Zaprosiłaś Mnie
Do domu
Tak zwyczajnie
Tak normalnie
Prosto z drogi
Nie pytając
Dokąd zmierzam
I skąd idę
Zaprosiłaś tak zwyczajnie
Na dzień dobry

A i także
I do stołu zaprosiłaś
Jakże szczodrze
I serdecznie
I dostojnie
I dyskretnie
Rojek puścił
Do mnie oko
Cicho mówiąc
Ja tu kiedyś
Także kiedyś

Tak przybyłem
I już potem
Wszystko było
Tylko
Dobrze

I jemioła już Czekała
Pod sufitem
Niecierpliwie nawet
Chwiejąc się
Na nitce
A przy stole
Wszystkie Twoje
Bliskie Twarze
Widać było
Jakie Twoje
Wielkie Szczęście

I nikt wzrokiem
Chyba nawet
Mnie nie mierzył
Tym pamiętnym
Tym lipcowym
Ciepłym latem
Z każdej twarzy
Biła Dobro
 

I Życzliwość
I tak mija
Coraz szybciej
Rok
Za rokiem

I Przyjaciół jakże wielu
Już Odeszło
I Największy
Spośród Wszystkich
Twoja Mama
Władysława
Twoja Szkoła
Twoja Pasja
Fascynacja
I Legenda


Choć Odeszła
Jakże z Tobą
Dalej 
Jest
Przez wszystkie lata
Dalej idzie z Tobą
Godnie
Rok za rokiem
Lecz co roku
Punktualnie  o swej porze
Kwitnie w Parku
Twoje Ulubione 
Drzewko 

A i zawsze
Takie samo


I już tyle
Na tej drodze zapisanych
Dobrych Wspomnień
A i także
Trudnych Zdarzeń
Ty masz Duszę
Chyba wszystkich
Stu Aniołów
I u Ciebie nawet to
Co nieraz ciemne
To rozjaśni się wnet
 Szybko
 Okraszone Doświadczeniem
Okraszone życzliwością
Jakże staje się wnet jasne

 



Jakże hojnie wspiera Ciebie
I Twój Dziadek
Walenty
Duma Rodu
Bo Powstaniec Wielkopolski
A i Twój Ojciec Antoni
Żołnierz Września 1939
Jakże z Tobą jest
Obecny
Chociaż Każdy
W swoim czasie
Już Odeszli
I aż na skraj Nieba
Nieraz chodzą sobie razem
By dyskretnie móc na Ciebie
Chociaż spojrzeć

A i Straży Domu
Także


Też ubyło
Odszedł Rojek
Nie masz Nerris
A z sąsiadów
Odszedł Michał
Nieco wcześniej
Jego Mama 
Mama Wera
I naprzeciw
Drzwi w drzwi
W tym mieszkaniu
Całkiem nowi są sąsiedzi
I niebawem
Już na stałe 
Zasiedzeni
I kto wspomni że 
Był Michał
Była Wera
Dzięki której znam naprawdę
Jaki jest najprawdziwszy
Tradycyjny wileński 
Chłodnik litewski
Wilno Wilno
Ileż tęsknot i pamięci

Więc i w dziejach
I na klatce
Jest już całkiem
Całkiem pełna zmiana
Tam gdzie ongiś
Mieszkał cichy człowiek Leon
Mieszka od lat jego syn
Wraz z rodziną
Syn Dariusz




I już tyle tyle Osób
Nie masz wokół
Tak wszystko zmienia się
Zmienia się 
Z dnia na dzień
I we Wrzeszczu
Nie masz nie masz
Już Wawrzusiów
Aurelka już u Pana
Wawrzuś tym wszystkim
Strasznie skołowany
Sam wokół siebie krąży
Jakiś błędny meteor
I co spocznie gdzieś
Na chwilę
To wnet zrywa się
I przed siebie 
Leci dalej
I tak wzrastasz


I Odchodzą 
I kapłani
Przyjaciele
Het na Tamtą 
Stronę Czasu
Gdzie Dziadkowie
Gdzie Rodzice
I gdzie Krewni
Których wokół
Próżno szukać
Bo już nie ma
Nie ma tu na Ziemi
Jednak jakże jakże Słychać Ich
W Niebiesiech  


I tak wzrastasz w gdańskich  
W swoich Siedlcach
Coraz mocniej
Przy Skarpowej
U podnóża swojej drogi
Gdzie codziennie 
Wita Ciebie
Twój Los Piękny
Twój Los Skromny
Los Serdeczny
Niezawodny
Los Szczęśliwy
Wita Ciebie
Na Dzień Dobry
Długi długi żywot
Masz przed sobą
Bo świadek Historii
Jesteś
A więc jesteś 
Duma Rodu

Tak zwyczajnie
Zaprosiłaś mnie
Do domu
Tak zwyczajnie
Tak normalnie
Prosto z drogi



Nie pytając
Dokąd idę
I skąd zmierzam
Zaprosiłaś 
Tak zwyczajnie
Na dzień dobry

Ilustracje
Archiwum Internetowe
Stanisław Józef Zieliński
Tekst
Stanisław Józef Zieliński


 

30.07.2017 r.
19.07.2021 r






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz